Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/578

Ta strona została uwierzytelniona.
18

Szewc się zadumał chwilę.
— Mów no WPan otwarcie, — rzekł, — na co tu nam jakieś komedyje — co masz za powód? z czém przychodzisz? od kogo?
— Ale dla butów, uczciwością panu zaręczam, a gadając to się zgadało, zwyczajnie po żołniersku. Przyznaję się panu, że jużciż ciekawość moja była podbudzona trochę tém, żem brata jenerałowéj znalazł szewcem, a więcéj jeszcze drugiém, że szewc nie chce nawet widziéć się z siostrą.
— Ja jestem sobie prosty człowiek, rzekł po namyśle pan Kacper, że umiem szanować węzły rodzinne, Bóg mi świadek, ale są okoliczności, co je zrywają. Jeśli ubogi lub pozostały w niższym tam jakimś stanie, ma bogatych i wywyższonych krewnych, czy mu się tam piąć do nich przystało? Krew w nas wszystkich od Adama i Ewy jedna płynie, a przecie nie żyjemy z sobą jakby na rodzinę przystało. Jak się zmieni życie, obyczaj, mowa, wyobrażenia, chęci i cele, już tam i rodzonym braciom do zgody i miłości przyjść trudno. Siostra mi pani Jenerałowa,