Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/585

Ta strona została uwierzytelniona.
25

ale i to sceny, panie. Ciż sami, co karetami do ubogich jeżdżą, gdy do nich ubogi o kuli przyjdzie, pode drzwi cicho, przez kamerdynera go odprawią, żądając świadectwa nędzy, które nosi na twarzy i w oczach, ciż sami, co rejestrują swe uczynki w bardzo porządne rubryki i drukować je każą na przykład światu, skąpią grosza ubogiéj słudze. Wierzaj mi pan, ci tylko dobroczynni są w istocie, o których uczynkach dobrych Pan Bóg wie tylko, a jak najmniéj ludzie.
— O! nie głupi! — rzekł w duchu Pluta, — zwąchał pismo nosem, pokiwał głową jednak i dodał.
— Może to być prawda, co pan mówisz, ale to się nie stosuje do Jenerałowéj, święta kobieta, a do tego, nieszczęśliwa. Zazdroszczą jéj ludzie i okrywają oszczerstwy, ogadana, spotwarzona! z jaką to ona znosi cierpliwością! z jaką pokorą. Osamotniona szuka pociechy w modlitwie.
Już to, dorzucił żywiéj, powiem panu, że niegodnie jest tak opuszczać rodzinę, i przez