nek dla sarmackiego podniebienia zastąpić potrafią.
Zostawując więc wino swym towarzyszom, kapitan kazał podać wody, cukru i rumu i przyprawiwszy sobie szklankę zimnego ponczu, usiadł z cygarem w ustach naprzeciw milczącego Pętelki. Kirkuć ogromnemi krokami przechadzał się po pokoju czegoś straszliwie niespokojny.
— No, i jakże interesa stoją? spytał posła nareszcie, w twarz mu puszczając kłąb dymu
— To tego... zaczął swoim obyczajem Pętelka, to tego... żeby nie tego, toby te... ale proszę posłuchać...
— Już tylko mów, mój drogi, a o słuchanie się nie frasuj... jest jaki ślad, że Maryja Jordan, jest w istocie córka Jenerałowej?
— To jest tego... odparł popijając Pętelka — żeby tego, jakem mówił, to nie te, ale moralne przekonanie to tego...
— WPan wiész, zapytał kapitan zrywając się z krzesła i podchodząc do Kirkucia, co on chce mówić? wybadałeś go? bądźże łaskaw
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/597
Ta strona została uwierzytelniona.
37