Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/598

Ta strona została uwierzytelniona.
38

i wyręcz, bo mi się w głowie kręci, gdy słucham takiéj gadaniny... a prędko Kirkuć.
— Ja już wszystko wiem, po cichu przysuwając się z krzesłem począł p. Mateusz... to człowiek jednakowo jenijalny, choć gadać nie umie... to człowiek taki, jakiego ze świecą nie znaleźć.
— No! ale bez świecy podobych dosyć widzę, rzekł Pluta, do rzeczy.
— Otóż uważajcie tylko jak on się tam wziął doskonale, począł Mateusz, niekiedy okiem i ruchem powołując się na towarzysza — to głowa!
— Mój drogi Kirkuć, rzekł Pluta, nie chwal go tak bardzo, a mów o co chodzi, wiesz że mnie po jedzeniu rozwlekłe opowiadania szkodzą, zbiera mi się jakby na nudności... żywiéj, żywiéj!
— Ale poczekajże pan! przerwał obrażony Mateusz, potrzebaż rzecz wyłuszczyć jak się należy, okazać jak on się do tego wziął.
— Mnie o to tylko chodzi co zrobił.
— Tak! ale tu i o mój honor idzie! bijąc się w piersi z trochą słusznéj dumy, dorzu-