Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/599

Ta strona została uwierzytelniona.
39

cił Mateusz obrażony — bo kiedy mówiłem że za niego ręczę, to jakbym tam sam był!
Pluta z niecierpliwości wychylił pół szklanki groku, ale widząc że są fatalne koleje, przez które najdespotyczniejsi ludzie przechodzić muszą, poddał się przeznaczeniu i i słuchał.
— Rzecz się tak miała, rzekł Kirkuć — Pętelka mój przyjaciel, nie w ciemię bity, pojechawszy na miejsce, wziął na się charakter szlachcica ubogiego szukającego gruntu i chaty, jakby tam w téj stronie miał sobie osiąść. Uważasz pan co za spryt!
Postanowił sobie nie iść wprost na zwiady, bo by to podejrzenia obudzić mogło, ale poznać osoby i słuchać... Nie żałował czasu, ni trudu... bo mu chodzi o reputacyją...
Pętelka spuścił oczy skromnie i westchnął potakująco.
— Siadł tedy u propinatora! uważasz pan w ognisku nowin! u propinatora! co za spryt! i siedział...
Tu Kirkuć uczuł potrzebę odwilżenia gardła.