Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/601

Ta strona została uwierzytelniona.
41

— Cóż chcesz? wiem już że jest jenijalny! rzeki z rezygnacyją kapitan, a z reszty kwituję.
— Gdyby były tego najmniejsze dowody na świecie, dodał Pętelka, ja bym je z pod ziemi dobył.. ale kiedy nie tego, to tego... co ja winien?
— Tak! sam pan widzisz jak logicznie mówi... to miło słuchać... Ale czego się nikt nie spodziewał, czego niemogliśmy nawet marzyć, o czem nikt z nas niewiedział... przywiózł pan Pętelka.
— Cóż przywiózł?
— Wiadomość taką że ja sam od niéj zawrotu głowy dostaję... bo to jest człowiek jenijalny!
— A no, kiedy coś przywiózł to siadam, rzekł kapitan — cóż tedy?
— Nieznalazł córki, ale dał nam matkę! zawołał Kirkuć ocierając łzę rękawem, tak jest matkę!
— Jaką matkę? gdzie? czyją?
— Moją! i Jenerałowéj i pana Kacpra, dodał Kirkuć.... jest.... żyje, mamy matkę