Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/606

Ta strona została uwierzytelniona.
46

Bardzo nas to boli, żeśmy z oczów stracili poważną i przyzwoitą postać Jenerałowéj, zmuszeni będąc wprowadzać czytelników naszych w towarzystwo ludzi wcale nie dystyngowanych i niekiedy trywjalnych. Ale życie ma swe prawa, i powieść słuchać ich musi; są okoliczności wprowadzające nas w niezbyt przyjemne miejsca, wśród osób nie koniecznie sympatycznych, i zmuszające pozostać z niemi mimo największego wstrętu. Wiemy to dobrze, iż wielu z szanownych czytelników naszych woleliby, i nie bez przyczyny, którą my pojmujemy, atmosferę salonów, posadzki woskowane i gładzéj woskowane twarze, atłasy i aksamity, herbowne wezgłowia i paradny ów przyrząd spokojnego życia, wśród którego tragedyja nawet chodzi wysznurowana, a dramat w koronki się stroi, ale...
Jest ogromne ale. My to życie ludzi, których Opatrzność podniosła do dostojeństwa ideału ziemskiéj wielkości, tak szanujemy, tak korne przed niem schylamy czoło, że tknąć je mielibyśmy za świętokradztwo. Nieśmielibyśmy podnieść ręką nienamaszczoną