Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/620

Ta strona została uwierzytelniona.
60

on dotąd — niestety — wcale do nich jakoś przybliżyć się nie myślał.
Elwira postępowała jak Mahomet i wielu innych sławnych mężów, góra niechciała iść do niéj, postanowiła iść do góry.
Pomimo chłodu i pory nieprzyjaznéj przechadzkom, znajdowały się nieustannie ważne powody do wycieczek ku Saskiemu ogrodowi, zdrowie matki potrzebowało świéżego powietrza. Elwira niemogła się obejść bez ruchu, Mani nawet szkodziło siedzenie. Codzień więc w godzinie pamiętnéj, panie szły lub jechały do ogrodu, odbywały po nim pielgrzymkę długą i nudną, ale niestety! powracały nazad nie ujrzawszy ani nawet paltota pięknego nieznajomego. Nieśmiemy nożem analizy krajać serce pięknéj Elwiry, by z niéj dobyć nagromadzonéj tam niecierpliwości i gniewu, dochodzących prawie do rozpaczy. Gdy się czego tak gwałtownie pragnie jak Elwira tego wielbiciela, znajdą się zawsze łagodzące środki przeciw ostatecznéj utracie nadziei.