Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/631

Ta strona została uwierzytelniona.
71

uśmiech jego wesoły i swobodny, głos brzmiący naiwnie dziecięcemi prawie dźwięki.
Pani Samuela, która choć niedosłyszała nazwiska owéj pani, bardzo była przejęta jéj dystynkcyją i domyślała się już jakiéj hrabinéj z domu księżniczki, straciła natychmiast bolejącą fizyognomią grożącą bólem głowy i spazmami, a przybrała zalotną, rozweseloną i niesłychanie uprzejmą, jaką zawsze miała w pogotowiu dla obcych, osobliwie większego kalibru znajomości. Natomiast pan Feliks zdawał się zabity, z jakąś obawą zbliżył się do Mani, osłaniał ją wzrokiem, czuwał nad biedną, która się żadnego nie domyślała niebezpieczeństwa. Przebył wprawdzie to czego się najwięcéj lękał, ale nie był pewien czy pani Palmer go zrozumiała, drżał aby się nie zdradziła słowem, miecz Damoklesa czuł nad głową zwieszony; wyrazy rozmowy dwóch pań dochodziły uszów jego jak brzęczenie jakieś niezrozumiałe, z którego co chwila piorun miał wystrzelić.