to trwało jak najkrócéj, a zdało mu się, że wiek męczarni już przeżył.
Jenerałowa ani myślała się oddalić, choć może przeczuwała co w sercu Feliksa się dzieje, dziwny spokój malował się na jéj twarzy, dziwna słodycz na ustach.
Mówiła o wielkim świecie, wspominała imiona głośno, rozwodziła się nad pobożnością mieszkańców Warszawy, i roskoszą jakiéj dusza przejęta uczuciem religijnem doznaje wśród tak świętobliwego grona ludzi... czego pani Narębska, która była pobożną w samą miarę i bez żadnéj exaltacyi, słuchała cierpliwie, ale nieokazując by to ją bardzo przejmowało.
Już niewiem jak by się to skończyło, gdyby nagle litościwe niebo nie zachmurzyło się jakoś, i drobny śnieżek z deszczem nie zaczął padać naśladując wiosenne marcowe i kwietniowe zawieruszki; Jenerałowa i Narębska wraz z innemi posunęły się ku kolumnadzie, u któréj konie ich czekały, ale ich to jeszcze nie rozdzieliło.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/633
Ta strona została uwierzytelniona.
73