Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/634

Ta strona została uwierzytelniona.
74

Szczęściem w powozie Narębskich nie było miejsca dla pana Feliksa, co sobie zaraz przypomniał, i gdy doszli do placu, po pożegnaniu ceremonijalnem, Feliks miał zupełnie prawo opuścić żonę a pójść z Jenerałową do jéj karety. Kocz kareta Samueli ruszyła już z miejsca, a zmięszany mąż pożegnawszy ją wzrokiem niespokojnym, dopiero odetchnął.
Jenerałowa niespieszyła się do swojéj karety.
— Zadziwia to pana zapewne, odezwała się po chwilce, żem się ośmieliła zbliżyć do jego żony... nie będę się z tego tłumaczyć.
— Pozwól pani powiedziéć sobie tylko, przerwał gorąco przychodząc do siebie z przestrachu Feliks, że o mało nie stałaś się pani powodem sceny, któréj nie wiedziałem jak uniknąć.
— Scena? spytała piękna Julija powoli.
— Tak jest! moja żona została uwiadomioną o wszystkiem... wié imie pani... wié pochodzenie Maryi.