Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/654

Ta strona została uwierzytelniona.
94

umysłu, to jasne w przyszłość spojrzenie, które miał wprzódy.
Nie zawsze w walce pada człowiek, częściéj go zabija taka bezczynność niestosowna dlań, taki rodzaj życia rozciągającego na łożu Prokusta i wyczerpującego wszelką siłę. Napróżno wmawiał sobie konieczność pracy téj, niemożność znalezienia innéj; to przejście z życia ruchu i swobody do więzienia za kantorem, zabijało go powoli. Niemógł się on uskarżać na Drzemlika, który ocenić go potrafił, i co najdziwniejsza zupełnie mu zaufał — ale ten rodzaj życia powoli wysysał zeń wszelką samoistność i siłę.
Całe dnie siedziéć tak za szyby szklanemi patrząc jak po za niemi miga życie uliczne, snują się postacie, wrzawa powstaje i niknie, wloką się pogrzeby i przelatują wesela; potem chwycić książkę aby ją natychmiast przerwało wejście pani lub pana żądającego lub drobnostki lub rzeczy nie bywałéj na świecie, lub tego co sumienie odmówić by kazało, — po chwili wrócić do czytania by drgnąć zaraz na nowe drzwi otwarcie, lub