Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/661

Ta strona została uwierzytelniona.
101

trynę, że mi włosy na głowie powstają! Więc ubogi ma prawo dla chleba sprzedać serce?
— Sprzedać! stój pan... nie, ale nie czekać by uderzyło i niespodziewać się aby dlań życie uczyniło wyjątek.
— Więc ze wszystkiego odarty... spytał Feliks, — ubogi miał by się wyrzec i przywiązania co słodzi dolę i dopełnienia swéj istoty?
— Czekaj pan, czekaj, odparł Muszyński — to nie o to idzie — ubogi musi naprzód na chléb pracować, aby nie być ciężarem nikomu; gdzież w jego życiu miejsce na uczucie, co potrzebuje marzyć i o wszystkiem zapomnieć?
— Doprawdy, uwziąłeś się dziś mi dokuczyć, — rzekł Narębski, — prawisz niestworzone rzeczy. Więc patrzałbyś na to z krwią zimną, gdyby Maryja naprzykład niekochając go szła za starca?
— Płakałbym, ale cóżbym mógł poradzić na to?
— Więc nigdy mnie nie zrozumiesz już? spytał niecierpliwie Narębski.