Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/667

Ta strona została uwierzytelniona.
107

— Jeśli on sam nie ma doń przywiązania czy siły aby się zbliżyć, do czegoż się zdało swatać ich gwałtem. Ja na to nigdy się nie zgodzę.
— Swatać! — przerwała żona, — ależ ja nie swatam także, niechby się lepiéj poznali, zbliżyli, niechbyśmy zresztą wiedzieli co on za jeden. Elwira ma głowę nim zajętą i gdyby nie to, mogłaby o kim innym pomyśleć. Oto naprzykład Baron, wszak dla Elwiry byłaby partyja doskonała, ale dziewczyna nie myśli o niczem, dla tego swego nieznajomego; a Mania się daremnie tem durzy.
— Jak to daremnie? — rzekł Narębski.
— Jużciż on o niéj seryjo nie może pomyśleć?
— Bardzom temu nie rad, że sobie wbił w głowę miłość dla Mani i staranie o nią, — rzekł Feliks, — ale to jest rzecz zupełnie seryjo — mówił mi o tém dwa razy, nawet jéj sieroctwo nie zdaje się go odstraszać.
Samuela porwała się z krzesła i usiadła zaraz przygryzając usta; na twarzy jéj znać było żywe wrażenie.