Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/677

Ta strona została uwierzytelniona.
117

przecież żyjemy w XIX wieku? A podobała ci się?
— Dosyć.
— Tylko dosyć? — spytał Kapitan.
— Z powierzchowności bardzo.
— A serce ci bije, gdy ją zobaczysz?
— Trochę!
— Źle! albo kłamiesz, albo nie wiele to obiecuje. Ale gdybyś nawet był zimny, ona ma słabostkę widoczną, to jéj z oczów patrzy, korzystaj? Nie jesteś przecie tak naiwny żebyś koniecznie chciał żenić się z Heloizą myśli twych i wysuszoną od westchnień kochanką... trochę zażywna żona, spokojna i miłująca, daleko wygodniejsza.
Podano czekoladę, młody człowiek był pomięszany i roztargniony, milczał uparcie.
— Chcesz, ja ci dopomogę? — rzekł Pluta.
— Bardzo jestem wdzięczen, ale...
— Ale co, boisz się mojéj pomocy? mów śmiało.
— Może trochę...
— Pozwólże, nie myślę występować w żadnym charakterze urzędowym, moją rzeczą