Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/689

Ta strona została uwierzytelniona.
129

— A sercem najwięcéj! choć doprawdy ze czterdzieści tysięcy mi zachwycił...
— Daléj?
— Daléj, jak widzisz, przywiązałam się do mojego gospodarstwa.
— Nauczyłaś się oszczędności, jak widzę.
— Musiałam po tylu stratach.
Skąpstwo tak tu było widoczne wszędzie, że Pluta nie potrzebował się wysilać, by je odgadnąć, i niem sobie nowy charakter pani Jordanowéj wytłumaczyć.
Ta cecha nie bardzo była na rękę Plucie, który miał plany swoje, ale przywykły do walki, nie zraził się pierwszą spotkaną przeszkodą — obejrzał się poważnie do koła i kiwając głową dodał:
— Ale przywykła do życia w gronie przyjaciół i wielbicieli, jakże możesz teraz w téj samotności wytrwać, moja dobrodziejko? to dla mnie rzecz niepojęta.
— Cóż mam robić! wszyscy mnie opuścili.
— Tak, musiałaś więc naturalnie opuścić wszystkich wywdzięczając im niewdzięczność. Ale czy ci z tém lepiéj?