Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.
61

Kamerdyner nic nie mając do mówienia i do czynienia, popatrzał tylko w kurytarz, aby to nocne zaproszenie takiego włóczęgi do jego pani nie miało niepotrzebnych świadków, i poszedł sam przodem.
Fryderyk wstał z miną rzeźką i zwycięzką, ale nogi nie bardzo mu służyły, — zataczał się widocznie, mimo, że głowa nie podzielała téj słabości zużytych pracą i niewygodami wycieńczonych nóg jego.
— Co to jest człowiek? rzekł w duchu szydersko poglądając na dół — co to jest człowiek? słaba istota.
Głowa jeszcze jest, a nóg ani śladu! Od lichych pary butelek piwa, i tego tam kieliszka wódki, o którym wspominać nie warto. A temu wszystkiemu winna nędza — żebym czuł wigor w kieszeni, byłby on i w nogach! ha! ha!
Doświadczenie znać nauczyło go sobie radzić, i przytrzymując się z lekka ścian co ciemnością można było wytłómaczyć, dosyć porządnie dowlókł się do drzwi.... Tu dopiero na progu trochę utknął, ale zaraz stanął