Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/701

Ta strona została uwierzytelniona.
141

pokory przywieść, strasząc nią. Dziecko to nosi nazwisko Maryi Jordan, możesz się o nie upomnieć, powinnaś je wziąć, wyrządzisz mi tem największą w świecie przysługę...
— Tak! tak! i będę ci ją karmić i odziewać dla twoich romansów starych! — odezwała się tracąc ostatnie formy grzeczności pani Jordanowa — a toż co znowu? co to ja mam za obowiązki dla pana? dajże mi pokój!
Kapitan westchnął i nalał sobie piwa ostatek, nie zraziła go wszakże nieludzkość dawnéj przyjaciołki.
— No! — rzekł, może tak lepiéj będzie, targujmy się, co chcesz? czego po mnie za to wymagasz?
— Ja za nic się nie obciążę jakąś mi nieznajomą sierotą — a kto ją tam wie co ona za jedna, żeby mi niepokój wniosła do domu!
— Dziecko śliczne, skromne, niewinne, wychowane starannie, pracowite, posłuszne, a w dodatku i nie bez grosza...