Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/711

Ta strona została uwierzytelniona.
151

herb i krew karmazynowa płynęła w jego żyłach.
Powierzchowność potwierdzała tę tradycją, przeciwko któréj szemrali wprawdzie bracia szlachta Zamurzańska, ale tylko wówczas gdy stosunek pieniężny postawił ich w opozycji przeciwko panu Szwarcowi.
Bartłomiéj wyglądał extra szlachecko, był okrągławy, fizis pełna księżycowata, nos garbaty, włos niegdyś blond dziś siwiejący, wąsik wreszcie podstrzyżony wcale dobrze mu wargę zdobił i uśmiech pokrywał. Nikt by się w nim takiego wielkiego człowieka jakim on w istocie był, nie domyślił, bo w twarzy malowała się na pierwszy rzut oka sama prostoduszność i dobroć, ale wejrzenie siwych źrenic bystre i chytre, niekiedy zdradzało rozum niepospolity, a uśmiech gdyby go kto z pod wąsów dopatrzył, przekonałby że ze świata szydzić po cichu umiał.
Tylko z rozumem i wyższością swoją na popis nie wyjeżdżał wcale, do ludzi się stosował, a choć pochlebić nie lubiąc, żyć z niemi potrafił.