Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/716

Ta strona została uwierzytelniona.
156

ocierającą łzę która jéj wilżyła powieki. Lecz ilekroć zszedł ją mąż na uczynku, zaczynała śpiewać, krzątać się, aby uchowaj Boże, nie postrzegł niewczesnego rozczulenia.
Domysły krążyły o tém różne co się z dziećmi stało, nikt jednak z pewnością niewiedział nawet czy żyły, choć, gdyby zmarły, zdaje się że prędzéj mowa by o nich była... Byli tacy którzy sądzili że źle jakoś poszły, że Szwarcowie się ich wyprzeć musieli, ale inni zaprzeczali temu i prawiono owszem o jakichś świetnych losach, któremi wszakże rodzice nie chwalili się nigdy. Szwarc miał wiele szlacheckiéj ambicji i wychował syna i córki, jak mógł i umiał najlepiéj i najświetniéj, ale do jakich doszedł rezultatów po wielu kłopotach i staraniach, nikt z pełna powiedzieć nie umiał.
Nie tyle austerja w Zamurzu, ile różne szacherki i handle, woły trzymane po stajniach, tuczone wieprze, arędy gorzelni, frymarki zbożem, nabywanie długów, przy skromnem bardzo życiu i coraz większym obrocie kapi-