Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/739

Ta strona została uwierzytelniona.
179

i spiżarnię zamknąć. Wróciła więc do niéj, udając chód powolny, ale zaledwie drzwi za sobą zamknęła, skoczyła znowu na ów wór z owsem i oko wlepiła w siedzącego naprzeciw Adolfa.
Całą piersią bijącą żywo przylgnęła do ściany, a wzroku siłę całą posłała przez ten otwór na twarz podróżnego, który niewiem jak nie poczuł, że ognisty a łzawy wzrok niewieści spoczął na jego męzkiem czole. I patrzała, patrzała, aż oko zaszło łzą, aż z piersi dobył się cichy płacz jakiś, który starając się uśmierzyć, odeszła Basia i usiadła na chwilę.
Zakrywszy twarzyczkę rękami, popłakała po cichu, potem opamiętawszy się, otarła oczy fartuszkiem, poprawiła włosy rozrzucone i z rezygnacyą westchnęła, jakby mówiła sobie: To próżno! dawne już czasy nie wrócą.
I objąwszy silnemi rękami głowę cukru, po którą przyszła, ze spuszczonem czołem, powoli wróciła do pani Szwarcowéj.
Ta chwilka spokojnego rozmysłu zmieniła ją bardzo, była na pozór spokojna, była smu-