Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.
66

i serce w dodatku, a ona je przyjmuje — choćby nie koniecznie przy ołtarzu — toć ma prawo żeby mu odchodząc powiedziała choćby: — Dobranoc Waszeci. A jeśli mu furknie jednego białego poranka z przed nosa nie spytawszy o nic, i jeszcze zajrzawszy do szkatułki na nieprzewidziany wypadek — co zresztą zupełnie pojmuję — na honor — no! to ma prawo spotkawszy ją w karecie przywitać się choć i zapytać grzecznie, bez gniewu: jak że się miewa pani Dobrodziejka!
Ale bierz kaduk to głupstwo, dodał Pluta marszcząc się, o serce chodzi! o serce! do ostatniego dnia, godziny, minuty, kochałaś mnie niby Julko droga, i szalenie i drapieżnie, a po gorących całusach nie opowiedziawszy się dmuchnęłaś z tym oficerem — pozwól że serce zaboleć musiało — bo któż ci kazał kłamać miłość, gdy wybornie mogłem się obejść bez tego cukru, byle była herbata?
— Panie Pluto — odparła przychodząc powoli do siebie Jenerałowa, ale głosem trzęsącym się ze wzruszenia, jeszcze raz proszę pana, mówmy inaczéj, lub dajmy pokój roz-