Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/741

Ta strona została uwierzytelniona.
181

nie odejdziesz od powozu, są tam papiery, pieniądze, których na chwilę porzucić tak nie można.
— Możeby je znieść tu?
— Powtarzam, że taka jest moja wola! czyś WPan słyszał? — spytał Adolf.
Artur nie mógł się powstrzymać od gwałtownego ruszenia ramionami, dosyć silnie téż drzwi za sobą zatrzasnął wynosząc herbatę, ale wiedział że z panem nie ma żartów i więcéj już nie robił mu żadnych przedstawień.
Fizjologicznie pewny nie jestem czy gniew wpływa na sprowadzenie snu, i owszem przeczuwam że dziać się musi całkiem przeciwnie, jednakże gdy kto mocno rozdrażniony wypije parę gorących szklanek herbaty z rumem i wypali cygaro mrucząc, trafia się że sen chwyci go nim dokończy dziesięciogroszową Wiktorją. Tak się stało z panem Arturem, który położywszy się w powozie i okrywszy futrem, kocem i czém tylko miał, chrapnął bardzo prędko. Myśl jego krążyła w sferze ulubionych marzeń, jakby się to