Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/749

Ta strona została uwierzytelniona.
189

padkiem — choć i serca biły im przez chwilę w jeden uroczysty takt młodzieńczego uczucia. Wspomnienie dziewczęcia jeszcze stało jak igła zatrzymanego zegara na téj godzinie rozstania... dopiero widząc go spostrzegła że dużo chwil i godzin upłynęło od niéj, że ten Adolf nie był jéj bratem Adolfem z lat starych... Jedno spojrzenie na niego, nauczyło ją wiele i serce bić przestało na chwilkę, i rumieniec opuścił lice i Basia wracając do rzeczywistości nagle, spytała stryjenki — co każe?
— Ale popatrz że się no na niego, zawołała matka — jaki to pan! jaki pan! co się to z niego zrobiło! hę! poznałabyś go?
— A daj nam co jeść czy pić, dodał Bartłomiéj nadąsany nieco — tylko po cichu i żeby nie budzić ludzi... a wara mi paplać jutro!
Basi aż lżéj się zrobiło że się mogła zawinąć około jakiejś roboty, chwyciła serwety, nakrywać zaczęła stół, a oko jéj swobodniéj teraz spoczęło na znajoméj niegdyś twarzy.