Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/759

Ta strona została uwierzytelniona.
199

nie popuści. Ja myślę, że ty byś przecie sobie radę dał, gdyby ci przewodzić chciała, ależ to, mosanie, robota jak z rozsypaną beczką: póki klepki pozbierasz, a obręcze naciągniesz, dziesięć razy ci się rozsypie.
— Mój ojcze, — rzekł Adolf, — w żadym razie nie ożeniłbym się pewnie, pókibym charakteru dobrze nie zbadał, o inną mi rzecz chodzi. Przystępując gdyby do tego przyszło, do najważniejszego kroku w życiu, niechciałbym nikogo oszukiwać. Mają mnie powszechnie za majętnych rodziców obywatelskiego syna, niechcę w tym pożyczanym stroju iść do ołtarza.
Szwarc się zarumienił i głęboko zamyślił.
— Słuchaj, — rzekł, — masz ty może słuszność, ale to tak coś jak na targu, przyprowadza chłop wołu, dają zań sto złotych, sztuka niczego, a no z boku szepczą, że mu na podymne grosza trzeba, to już kupiec ofiaruje dziewięćdziesiąt, choćby 100 warto było. Jeśli oni ciebie poznawszy oszacują, przyjmą, podobasz się, to im sobie powiedz całą historyję, kiedy chcesz, wyprobujesz