tęga uczucia, że Adolf spotkawszy go zadrżał i wzruszony niemógł już oczów od niéj odwrócić. Obudziło się w nim niedogasłe wspomnienie młodości, pogrzebiona wrażeniami z innego świata i rozwiane jak dzieciństwo. Dziewczę wydało mu się w blasku tych pamiątek, cudnie piękne, a smutek jego dodawał jeszcze wdzięku jak rosa świeżości kwiatkowi. Patrzali na siebie długo, aż stary Szwarc przerwał milczenie pytaniem.
— To ty tam u Narębskich bywasz!
— Dotąd nie, obawiałem się związać czemkolwiek, nie jestem pewny jak postąpić. Z mowy rodziców i panny miarkować mogę, że mnie mają za syna znakomitéj rodziny... cóż będzie gdy się dowiedzą?
— Jeżeli wyglądasz na dziecko znakomitéj rodziny a w dodatku i starasz się tak żyć jakbyś miał imie sławne do poszanowania, to tak jakbyś był niem, rzekł Szwarc, ale oszukiwać się nie godzi. Weź kiedy chcesz ojca na bok i powiedz mu jak jest. Zresztą co ja cię mam rozumu uczyć! to już twoja rzecz, obyczajów tamtego świata nie znamy.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/763
Ta strona została uwierzytelniona.
203