Nie rychło uspokoiły się żale i znowu powoli zawiązała rozmowa, matka i ojciec zarówno o tysiące rzeczy rozpytać go potrzebowali, zarzucili troskliwemi badaniami o drobnostki, na które syn ledwie odpowiedzieć umiał.
Rozmowa przeciągnęła się tak długo i tyle razy ukończona rozpoczynała znowu, że dobrze już było po północy, gdy Adolf uprosiwszy ojca i matkę aby go nie odprowadzali, a zapewniwszy ich że nazajutrz rano zabiegnie jeszcze rodziców pożegnać, po cichu wymknął się z pokoju, i zwalniając kroku bo mu najmniejsza rzecz młodość drogą przypominała, powlół się zadumany do swojéj izdebki.
W progu drzwi które wiodły do sieni stała jakby nań czekając Basia... spłakana i rozgorączkowana, tak że ktoby ją ujrzał teraz, znając wesołym zwykle trzpiotem, zwątpił by może czy to ona, lub domyślał się nadzwyczajnego wypadku, który ją tak przeistoczył.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/766
Ta strona została uwierzytelniona.
206