Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/769

Ta strona została uwierzytelniona.
209

I pochwyciła go za rękę, a zapomniawszy się... poniosła ją do ust i poczęła całować z zapałem który niemógł nieprzejąć biednego Adolfa... Ten dowód przywiązania zapominającego się i szalonego, po tylu niewidzenia latach, ta szczerość prostego dziewczęcia, jego łzy i piękność, obudziły w nim nareszcie zamarłe młodych uczuć wspomnienie, serce zabiło silnie... uścisnął Basię, i na jéj czole gorącem, gorętszy jeszcze złożył pocałunek. I była chwila uroczystego milczenia; Basi twarz oblała się nowym rumieńcem. Adolf pobladł, wyrwała się z jego ramion zapłoniona, i wbiegła do swojego pokoiku twarzą rzucając się na łóżko.
On postał chwilę, zadumał się głęboko i krok za krokiem pomalutku, poszedł do izdebki w któréj go dogorywająca oczekiwała świeca.
Koguty piały właśnie swoją piosnkę stróżów porannych... gdy Adolf rzucił się na łóżko by spocząć, ale sen nie zszedł na jego powieki.