jazdu, jużby mu może podnieść się było potrzeba.
Uczynił to jednak nie bez widocznych oznak nieukontentowania i narzekań na tę nieznośną służbę, która mu się nawet wywczasować nie dawała, a chcąc choć trochę spędzić zły humor na kimś, poszedł do iżby szynkownéj naglić o samowar, z powodu którego spodziewał się mieć szerokie pole, do wylania złego humoru.
Jakże się zdziwił gdy nad wszelkie spodziewanie, znalazł już tu wszystkich na nogach, ogień na kominie, samowar nastawiony, śniadanie przygotowane i pannę Barbarę tak ubraną jak ją widział wczora.
Na widok jednak warszawiaka znikła natychmiast zostawując go sam na sam ze starą służącą i stróżem już powtórnie nakładającym fajkę.
P. Artur siadł przy ogniu i gorzéj jeszcze usposobiony, milczący a posępny pogrążył się w zadumie, o nigdy nie przewidzianych losach żywota... Bo dla czegóż samowar już
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/771
Ta strona została uwierzytelniona.
211