Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.
70

— O pozwól sobie powiedzieć, kochana pani, — dodał Pluta, — że się tak nie robi ze staremi przyjaciołmi, jak dziś postąpiłaś ze mną. Wysłałaś mi jakiś grosz przez lokaja jak jałmużnę! ja znowu choć upadłem, bo tacy ludzie jak ja, zawsze upadają, nie do tego stopnia żebym ją od każdego przyjmował, i przez ręce, w ten sposób rzuconą. Człowiek ma ambicją choć łokcie dziurawe, i od kogóż? od Julki? WPani wiesz kim byłaś? Jest między nami ta wielka różnica, że ja z czystego miejsca wpadłem w błoto, a ty z błota wyszłaś na czyste. To zasługa, ale ci rękę podał oficer, i trochę się za to powalał. Dla tego starych dobrodziejów i serdecznych przyjaciół się zapierać, że chodzą w łachmanach? nie pięknie. Wchodzę bardzo w jéj położenie, że czasami nieprzyjemném być może atłasami ocierać się o takie brudy jak moje, ale są czasem trudne pozycje...
Pluta zdawał się już wytrzeźwiony zupełnie, energja tylko z jaką mówił, dowodziła,