sobie uproszczoną wielce i niezłą metodę. Kładł dwie lub trzy kommy gdzieniegdzie, od czasu do czasu, potém punkt na końcu jakiego wiersza, tu i owdzie zrzadka średnik dla oka, niekiedy wykrzyknik i kierował się raczéj instynktem piękna, niż stałém jakiém prawidłem. Znaki te, architektoniczną tylko w budowie piśmiennéj miały dlań wartość.
W gruncie duszy był przekonany, że interpunkcja musiała być starym przesądem, który wieki przyszłe obalić były powinny, wyrozumiały jednak na ludzkie nałogi, dogadzał zwyczajom, choć przyczyny ich nie pojmował.
List, o którego fizjonomii zbytecznieśmy się może rozpisali, był następujący. Kirkuć w wielu miejscach posztukował go, czego że stylu łatwo się domyśléć.
„Jakkolwiek dzisiajsze nasze spotkanie, dowodzące, że dawne jego przeciwko mnie uprzedzenia nie ustały, skłonićby powinno do milczenia; — silny niewinnością moją, zachowując dlań zawsze w sercu uczucie niewygasłéj, nawet pod wrażeniem krzywdy jakiéj doznałem,