Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/815

Ta strona została uwierzytelniona.
35

List poszedł do Smoleńskiego Hotelu, a raki, kura i porter koszowy, przyszły na stół wreszcie, bo kapitan lubił być słownym. Prawda że z porteru mniéj niż połowa dostała się Kirkuciowi, ale o podział jego umowy jasnéj nie było; Pluta trzymał się zawsze litery.
Gdy się to dzieje, w domku przy Wilczéj ulicy w przeciągu tego czasu zaszły niespodziewane zmiany. Nie możemy opisywać szczegółowo jak do tego przyszło, że Mania dostała się z rodzicielskiego domu w ręce obcéj jéj istoty, ku któréj na pierwszy rzut oka nieprzezwyciężony wstręt powzięła.
Zagrożony przez Plutę, obsaczony zewsząd we własnym domu, Narębski choć krwawemi płakał łzami, musiał Manię oddać kobiecie, która w imie rodzinnych węzłów o nią się upominała. Przyczyniła się i pani Samuela ubocznie do spełnienia téj bolesnéj dla ojca ofiary. Mania poszła jak na ścięcie, wiedząc dobrze jakie ją życie czekało, ale w domu państwa Feliksów tyle cierpiała także, iż wybór między boleścią znaną a niepewną, ledwie drugiéj w oczach jéj nie czynił lżejszą.