Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/817

Ta strona została uwierzytelniona.
37

Jakkolwiek zrazu szanowała sierotę, nie mogła z nią nawet pozbyć się natury swéj podejrzliwéj, gderliwéj, zazdrosnéj i zimnéj. Im mniéj rozumiała Manię, tém cięższych się w niéj domyślała grzechów, im widziała ją czystszą, tém posądzała o większą chytrość i udanie.
Dwie te istoty zestawione z sobą, takim były kontrastem, że życie ich musiało się stać walką nieustanną.
Lecz jakbyście sądzili? czy duszyczka czysta i rozpromieniona nieustanném ściganiem ideału, rozgrzana cierpieniem, które umacnia i podnosi, w objęcia zepsucia i chłodu nagle rzucona, może się zwalać i uwiędnąć, czy ma to co ją otacza użyznić, odmłodzić i oczyścić?
Może być, że w innym razie złe byłoby potężniejsze od zarodu dobrego, ale tu siły były nierówne, cnota sama z siebie czerpała zwycięzką potęgę, różniły się wieki tych dwóch istot; starganie i znużenie zepsutéj kobiety, czyniły ją bezsilną, w obec téj młodości i wiary.
Któż wie? może mimo lat długich życia bez poczciwéj myśli i szlachetniejszego uczucia,