Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/840

Ta strona została uwierzytelniona.
60

widział ciągle marszczki, malowanie i starość. Justysia rumiana przychodziła mu na myśl, i nie dał się już więcéj namówić na odwiedziny.
Niezbyt téż opłakiwała tę nadzieję pani Jordanowa, któréj, mimo chustki z pąsowemi końcami, kamizelki w kraty i guzików u koszuli świecących, p. Mateusz nie miał szczęścia się podobać. Znajdowała z początku, że trochę był podobny do garbatego, potém uznała go doprawdy ułomnym, posądziła go z koloru nosa o zbytnie zamiłowanie gorących napojów, i w rozmowie nawet zasmakować nie mogła, choć kilka wcale ładnych anegdot jéj powiedział.
Tak, projekt Pluty zupełnie się jakoś rozchwiał, a wdowa choć nie przestała się malować, jedynie przez zamiłowanie w sztuce i nawyknienie do widzenia się w zwierciadle w świeżych kolorach młodości — zaczęła powoli zapierać się wszelkiéj pretensji do za mąż pójścia, utrzymując, że całe życie miała wstręt do téj niewoli.
Odzywała się z tém głośno, coraz częściéj,