lubił, paliło go téż, co do niego kapitan mógł pisać, podsunął wiéc list Pobrackiemu.
— A proszęż cię, — rzekł, — jeśli masz oczy, to mi odczytaj co ten łotr pisze, czego on chce?
Z zimną krwią p. Oktaw ujął kaligraficzne wypracowanie Kirkucia, i głośno, wyraźnie, z wprawą właściwą tym, co wiele niedorzeczności różnemi charakterami pisanych czytać muszą, — przeczytał wszystko aż do podpisu.
Zeżga się zżymał, ruszał ramionami z początku, ale że był choć stary, miękki i łatwo dający się uwieść nawet pozorem uczucia, pod koniec widocznie się poruszył i zamilkł.
— Co plecie! co plecie! — rzekł, — dalipan, niewiedziéć co już myśléć? A był takim łajdakiem.
Pobracki milczał z usty zaciętemi.
— Nie znasz go czasem? — spytał wuj.
— Znam go, — odparł zimno Pobracki i milczał znowu.
— Cóż ty mówisz?
— Ja? — rzekł powoli prawnik, — ja? zwy-
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/848
Ta strona została uwierzytelniona.
68