Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/873

Ta strona została uwierzytelniona.
93

przykładem, Wydym chwycił klucze z kołka i lichtarz, który był pod ręką.
— Chodźcie, — rzekł, — osobliwości zobaczycie... a u mnie już taki zwyczaj, że kiedy owoce jeść to w ogrodzie, a kiedy wino pić to w piwnicy.
— Dobry zwyczaj, — rzekł Pluta śmiejąc się... — tylko niebezpieczny... bo butelki mają władzę magnetyczną, im więcéj się pije, tem się chce więcéj, a nie chwaląc się....
— Nie chwal się, nie chwal, nie znasz mojego węgrzyna, nie dasz mu ty rady.
— Ani oni mnie, — zawołał wesoło kapitan.
— Zobaczemy.
— A no, idźmy.
Poszli tedy w takim porządku: przodem gospodarz z kluczami i kieliszkami na tacce, daléj kapitan i Zeżga, spuścili się ze wschodów, dostali do korytarza, a tu dopiero nowe drzwi żelazne i nowe wschodki w dół doprowadziły ich do jeszcze jednych warownych i kutych wrót podziemia. Za temi była długa szyja, a w końcu jéj jeszcze jedne niższe drzwi z maleńkim otworem zakratowanym w środku.