Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/875

Ta strona została uwierzytelniona.
95

nie wykonała, to ja robię i szkodliwe zwierzę zamykam, aby od niego świat wybawić.
Na te słowa wyrzeczone głośno i wyraźnie, z po za drzwi, odpowiedziało tylko zgrzytnienie zębami i silne uderzenie.
— No! no! bez żartów Narcyzie, bez żartów.
— To nie są żarty, — odparł porucznik zimno, — to jest kara za zbrodnie twoje... o suchym chlebie i wodzie posiedzisz tu dopóki się nie upamiętasz.
— Ale ja ci przysięgam, że się już opamiętałem! — zawołał Pluta.... — ja ci na co chcesz przysięgnę, ile razy ci się podoba, że wyjadę, że się oddalę.... że włożę habit.
— Przysięga cię nic nie kosztuje, — odparł Zeżga.... — to wiemy.... potrzebujesz pokuty.
— Ale to zbrodnia! to zabójstwo! ja... ja! się pomszczę! to jest gwałt, ja się wyrwę... to nie może być.
Kapitan widocznie szalał, dowodziły tego rozpaczliwe pokuszenia o wyłamanie drzwi, które oparły się niewzruszone wszelkim wysiłkom.