Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/881

Ta strona została uwierzytelniona.
101

bejrzawszy się w nim powrócił ponury, ciupka to była ciaśniejsza jeszcze, zresztą podobna do pierwszéj, zasiana obłamkami szkła i bez okna. Jakaś stara kryjówka może, opustoszona oddawna.
Nie było co robić, Kapitan w przekonaniu, że go wkrótce uwolnią, podpa ł się na łokciu, a że noc spędził bezsenną nad kartami, choć zrozpaczony drzemać zaczął. W téj bezdennéj ciszy, nic mu nie przeszkadzało.
Straciliśmy z oczów Teosia Muszyńskiego, który nie mogąc dotąd nic znaleźć lepszego, siedział dnie długie przykuty do księgarskiego stołu Michała Drzemlika. Z duszą ciepłą być skazanym na takie życie kontemplacyjne, w obec ulicy i ruchu zalatującego wszystkiemi szparami, wśród hałasu, który tysiąc myśli budzi, wśród wrzawy co się każę mnóstwa dramatów domyślać, wśród migających barw kalejdoskopu miejskiego, jest to wielka i sroga męczarnia. Ale są dusze hartowne, które się w sobie zamykając znosić ją umieją. Taką była poczciwa, cicha i pod brzemieniem rosnąca w siłę dusza Muszyńskiego, któréj cię-