ła się Pieprzykiewiczowa — otóż jest czego desperować!
— Ale ja to wiem, tylko że u nas, jak pani wiadomo, nigdy nie bywają goście.... chciałabym rady pani zasięgnąć.
— Bardzo głowy nie łamać! co Bóg dał na stół postawić i kwita.
— I przyznam się pani, — gorzéj rumieniąc się jeszcze odezwała się Aniela, — że ten poczciwy Michał taki jest skąpy.
— Dopiero to postrzegła! — zaśmiała się kupcowa.... — a! ha! ha! nie śmiałam ci nigdy mówić o tém, ale doprawdy... toż to przecie człowiek zamożny, wiedzą sąsiedzi na czem kto siedzi, mógłby trochę więcéj na dom wydawać, to czego ma sobie żałować?
— Ale to jego natura, — przerwała siostra.
— No tak, ja mu oszczędności nie ganię, a widzisz sama moja droga, że tu czasem bywa tego i nadto.
— Tak! tak!
Rumieniec drugi kazał zwątpić pani Pieprzykiewiczowéj, czy pierwszego znaczenie odgadła.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/894
Ta strona została uwierzytelniona.
114