— Ot, gdyby ten mnie chciał, jeszczebym może zdecydowała się pójść za mąż, ale te młode trzpioty! gdzie to z nich który umie szukać serca!
Mania nic powiedziéć nie mogła, podała mu rękę w milczeniu i spojrzeli sobie w oczy, a wzrok ich był całą, długą i pełną znaczenia rozmową. Łza nawet nie dojrzała i połkniona, przyszła ją zwilżyć na chwilę, i uciekła nazad do serca.
— Jakże tu pani jest? — spytał Teoś, korzystając z chwilowego oddalenia gospodyni.
— Mnie? o! doprawdy dobrze, — odparła dzieweczka śmiało, — trochę tęskno po przeszłości, bo do każdéj, choć najgorszéj, przywiązuje się człowiek, trochę niespokojnie o przyszłość, bo nie mamy nigdy dość rezygnacji, by ją przyjąć taką jak Bóg da.... ale koniec końcem cicho, dobrze.... czytam, myślę, śmieję się nawet swawoląc z psami w ogródku, gram trochę i marzę! a możnaź pragnąć więcéj?
— Tak! to prawda, — odparł Teoś zadumany, — byłoby świętokradztwem zerwać nić
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/909
Ta strona została uwierzytelniona.
129