— Czy on tu bywa, baron? — zapytał Narębski.
— Ale ja nie wiem jaki baron? ja nie znam żadnego barona, — odparła Jordanowa, — pierwsze słyszę.
— A cóż ja jemu oznajmię? — zawołała Kachna, — bo ja tak stać nie mogę, on téż czeka, a tam woda zbiegnie.
— No! to proś go!
— Żeby szedł?
— Proś go tu! — dodał Narębski niespokojny.
Rzecz się tak miała. W starym piecu.... wiecie przysłowie? Baron nie był jeszcze w zupełności starym piecem, ale djabeł czasem przedwcześnie palić zaczyna. Uwierzycież, iż się tak rozmarzył Manią, tak rozgorączkował dumaniami o niebiesko-okiéj dzieweczce, iż gdy zniknęła mu z domu Narębskich, wysłał za nią szpiegi, starał dowiedziéć co się z nią stało, doszedł w czyje wpadła ręce i długo walcząc z sobą, nareszcie osobiście stawić się u wdowy postanowił.
Była to nie mała z jego strony ofiara, iść
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/915
Ta strona została uwierzytelniona.
135