Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/927

Ta strona została uwierzytelniona.
147

czął wychodzić, ale zapomniawszy którędy wszedł, takie na nim uczynił baron wrażenie, ścigany przez nielitościwego Żurka odwoływanego napróżno przez Manię, ledwie po bezskutecznych usiłowaniach zdobycia płotu, dostał się do furtki w dziedziniec i zniknął. Tu jednak wstrzymało go nowe a niespodziane zjawisko: kobieta przepyszna w rodzaju Marji Medicis, w aksamitnéj sukni, cała zakwefiona, istna królowa, posuwała się jak widmo przeszłości z powagą wielką przez brudnawe ścieżki ku drzwiczkom domku, które za małemi na jéj wielkość się zdawały.
— Patrzajcież! — rzekł w duchu Drzemlik, — toż to z téj Adolfiny wielka figura! Baron u niéj! i ta kobieta!
Kobieta w istocie miała tak majestatyczną postać, że przy niéj domek wdowy wydawał się chatką, szła posuwając się nieznacznie, wyprostowana, poważna, straszna jak tajemnica, otoczona aureolą jakąś władzy i potęgi.
Była to jednak wprost tylko znajoma nam Jenerałowa, która w potrzebie umiała się stać taką niepoścignioną królową, że przed nią