Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/930

Ta strona została uwierzytelniona.
150

— Czyż to może być! a to osobliwsze podobieństwo.
— Podobieństwo? — i zamilkła Jenerałowa spoglądając w ogródek, — ale po chwili odezwała się.
— Miałabym z panią kilka słów do pomówienia, ale dziś pani masz gości, może jutro, może inną razą.
I niespokojnie rzuciwszy raz jeszcze okiem przez okno, pani Palmer chciała odejść.
— Aleć to podobieństwo!! to dziwne podobieństwo! — odezwała się raz jeszcze gospodyni, będąca pod wrażeniem jakiegoś przypomnienia.
Jenerałowa nie zdawała się na to wcale uważać.
— Może więc jutro? — dodała.
— Ale i owszem, kiedy pani zechce, a może jabym sama przyszła?
— O! nie! nie! — szybko przerwała pierwsza, — ja będę jutro u pani, — nie przeszkadzam.
— Jenerałowa cofała się już, p. Adolfina przyskoczyła do niéj.