Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/931

Ta strona została uwierzytelniona.
151

— To ja jutro po obiedzie czekam.
Wielka pani kiwnęła tylko głową i z jakimś dziwnym pośpiechem zaczęła się cofać coraz żywiéj, bojąc się zapewne spotkać z Narębskim lub baronem. Adolfina odprowadziła ją aż do powozu i gdy ten już się oddalił, stała długo zamyślona, zapomniawszy o reszcie gości.
— Jużciż to ona być nie może! — mówiła w sobie — nie! nie! zkądżeby Julka! jak? ale nie! nie mogła ani wyjść na taką panią, ani się tak odmienić, ale doprawdy to dziwne podobieństwo! Nawet ten pieprzyk na szyi!
Kareta już była na Nowym Swiecie, a Adolfina myślała jeszcze, nareszcie powoli wróciła do gości, ale przywykła wszystko mówić co myślała, nie mogła w sobie wytrzymać podziwu i mruczała ciągle:
— Aleć to podobieństwo! nawet ten pieprzyk na szyi!
— Tymczasem goście obsiedli w koło Manię, która nie wiedziała czy ojca czy Teosia serdeczniéj przyjmować, naturalnie baron, który natarczywie starał się wcisnąć w łaski