przyjęć, życie wiódł pełne tajemnic, że oprócz głównych traktjerów, kawiarni, winiarni i gastronomij, nie wiedział gdzie iść za nim. Gdziekolwiek zaszedł, zbywano go ruszeniem ramion, tak, że w końcu znużony Kirkuć widział się zmuszonym pójść do policji, gdzie się nic nie dopytał, ale złożył raport o zniknieniu przyjaciela. Że właśnie w tym czasie parę ciał wyrzuciła Wisła, Kirkuć został wezwany do poznawania w nich kapitana Pluty, ale to mu taką robiło przykrość, że unikając dalszych tego rodzaju ekspedycji, główną kwaterę obrał sobie pod Gwiazdką i tam całe dnie przepędzał, usiłując skłonić Justysię, aby nim się interesa familijne obojga urządzą, porzuciła bawarją, a przeniosła się pod jego opiekę; na co ona jednak śmiejąc się do rozpuku, zgodzić się nie chciała.
Pieniądze odziedziczone po kapitanie trochę ciążyły p. Mateuszowi, który nie przywykły był do depozytów, a że tam w nich cóś było i jego własności, począł od windykowania naprzód jéj, potém tytułem pożyczki brał z sukcesji, obiecując to oddać ze swéj pensji.
Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/943
Ta strona została uwierzytelniona.
163