Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/945

Ta strona została uwierzytelniona.
165

si, a może nie szło mu tyle o podły kruszec, ile o śliczne jéj oczy i buzię różową. Został tedy p. Mateusz z dosyć szczupłym zapasem i obowiązany był, aby ją próżno móle nie jadły, sprzedać garderobę i sprzęt kapitana, z ostatkiem chroniąc się do skromnego zajazdu przy ulicy Gęsiéj, gdzie najął skromny przytułek za czterdzieści groszy dziennie.
Życie jego, które czas jakiś biegło strumieniem złotym i purpurowym rozkoszy, teraz smutniejszy przybrało pozór. Szczęściem przypomniał sobie siostrę i otucha wstąpiła w serce jego; pospieszył do drzwi jéj zakołatać.
Bzurski przyjął go, z góry nań spojrzawszy i odmówił zameldowania.
— Proszę mi powiedziéć czego Wasan chcesz? — spytał dumnie, — pani Jenerałowa nie zwykła lada kogo przyjmować?
Kirkuć był pstro, ale dosyć jeszcze przyzwoicie ubrany.
— Bądź pan łaskaw oznajmić pani tylko moje nazwisko, Mateusz Kirkuć, Kirkuć, a już pani Jenerałowa będzie wiedziała o co chodzi.
Bzurski nie bez mruczenia i oporu, pluną-