wszy w sposób, który można było sobie tłómaczyć bardzo różnie, poszedł, zabawił chwilę i powrócił, dodając, że jenerałowa nie może przyjąć p. Kirkucia, a życzy mu, aby się udał do p. Oktawa Pobrackiego, który się jéj interesami zajmuje i ma swój dom przy ulicy Żelaznéj.
Tak odprawiony p. Mateusz powlókł się na ulicę Żelazną i za czwartym razem otrzymał od służącego jak Cerber pilnującego pokoju swojego pana, obietnicę, że w piątek o godzinie pół do pierwszéj otrzymać może audjencją.
W piątek p. Kirkuć przyszedł o saméj dwunastéj, przypomniano mu, że oznaczona godzina jeszcze nie wybiła, a że nie było gdzie czekać chyba w dziedzińcu, zaszedł na chwilkę do sąsiedniéj bawarji, z powodu napisu uderzającego:
dawno bowiem nie pił tego rodzaju, niegdyś wielce popularnego dla tego, że wyrywaniem korków czyniło złudzenie i przypomnienie szampana. Tu napiwszy się, zagawędził nieco o różnych gatunkach piw i gdy tę zajmującą