Strona:PL JI Kraszewski Kopciuszek.djvu/948

Ta strona została uwierzytelniona.
168

mach, wystawionego z księgami, piórami, w zadumaniu nad popiersiem Lykurga, jakby nowe miał tworzyć prawa, i piękny obraz Chrystusa u słupa.
P. Pobracki, który zwykł był przyjmować stojąc i nie prosząc siedziéć, ukazał mu się oparty jedną ręką o bióro, z drugą założoną za surdut szczelnie zapięty, w postawie w jakiéj na teatrze zwykli artyści z prowincji przedstawiać książąt i ministrów. Nic mu nie brakło prócz gwiazdy na szerokiéj piersi.
Kirkuć mnąc oburącz kapelusz, z uśmiechem zbliżył się do Pobrackiego, którego Pluta jak sobie przypominamy dosyć lekko traktował, chcąc od razu uchwycić ton poufały, ale surowe oblicze prawnika, olimpijskie brwi zmarszczenie zmieszało go.
— Mateusz Kirkuć! — wybąknął kłaniając się.
— Pan masz interes jaki?
— Pani jenerałowa Palmer mnie tu skierowała.
— A tak! jakieś dalekie pokrewieństwo.
— Rodzony brat panie dobrodzieju...