Ta strona została uwierzytelniona.
206
może nazbyt jakoś konfidencjonalnie, oznajmił jéj, że p. Oktaw Pobracki od godziny na nią czekał w salonie.
Ta natarczywość niepodobała się kobiecie dbałéj jak jenerałowa o powierzchowną cnoty sukienkę, pożałowała może nawet, że mu zbyt zawierzyła rachując na doznaną dyskrecją i niezmierne przyzwoitości pozory; twarz jéj przybrała wyraz niechęci i dumy... Weszła jednak do salonu i miała rozpocząć wymówki, gdy Pobracki zbliżył się ku niéj żywo i zamiast powitania wyrzekł głosem strwożonym:
— Wiesz pani! najniespodziewańsza wiadomość, ten niegodziwy kapitan.... znowu wolny.
Jenerałowa wzięła się za głowę i padła na kanapę.
Koniec Tomu IV.