Strona:PL JI Kraszewski Listy do nieznajomego 01.jpg

Ta strona została skorygowana.
LISTY DO NIEZNAJOMEGO.
przez  J. I. Kraszewskiego.




I.

Od roku 1838 — tak jest: nie widzieliśmy się od r. 1838! a gdyśmy się teraz spotkali znowu, postarzali, zmienieni, innymi prawie ludźmi, nie mieliśmy czasu myśli wymienić i pogwarzyć tak od serca, jak się to dawniéj, pamiętasz, gwarzyło na górze w domu Orłowskiéj, na przechadzkach do Pohulanki i Zakretu, na Antokolu lub gdzieś, siedząc a brzegu Wilii. — Żądasz ode mnie w zamian listów, w którychby się dużo z czasów ubiegłych mieściło; trudne to dla mnie zadanie, choć pragnę spełnić twoje życzenie. Radbym tylko jak najmniéj mówić o sobie, a jak najwięcéj o tém, co w przeciągu lat długich otaczało nas i życie stanowiło. Od r. 1829 gdyśmy na jednéj ławce siedzieli, pod okiem czujném p. Naksiarowicza, słuchając ty, i ja, Capellego, Münicha, Borowskich, Fonberga, Sniadeckiego, nie licząc Łobojki i innych — od tego czasu, po dziś dzień, upłynęło lat czterdzieści ośm, pół wieku prawie, w ciągu którego, można powiedzieć śmiało, świat się całkowicie odmienił. Pojęcia, zasady, metody, drogi, summa uzyskanéj przez nie wiedzy, praktyczne jéj zastosowanie, cała ekonomika społeczeńskiego życia, stosunki — ledwie nie powiem, uczucia — wszystko uległo niesłychanéj, radykalnéj zmianie i przewrotowi.
Przypomnij sobie to, w cośmy wierzyli, cośmy za niewzruszone uważali zasady, — cele, jakieśmy sobie zakreślali; porównaj to z dzisiejszemi zasadami, celem, drogami: a przyznasz mi, że nigdy może niespełna pół wieku płodniejszém nie było, nad to któreśmy przeżyli. — Nie miałem czasu w krótkiéj rozmowie naszéj wziąć cię za puls; zdaje mi się jednak, że on bije żywo jeszcze i w takt drgnień dni obecnych. Co do mnie, starałem się nie pozostać osamotnionym na gościńcu, szedłem i idę, póki sił starczy, i pessymizm starości mną nie owładnął.